Nasze życie to takie wędrowanie. Nie wiemy co przyniesie jutro choć żyjemy teraz, nie jesteśmy wolni od snucia planów na przyszłość. Nieustannie myślimy co będzie za chwilę, tak jakby nasza chwila przyszła determinowała nasze życie tu i teraz. Cały czas jesteśmy bombardowani myślami, różnymi obrazami, dźwiękami, emocjami. Te ostatnie płatają nam dużo figli gdyż przeżywamy coś setki razy do przodu zamiast w danej chwili przeżywać dany nam czas. Ostatni czas w naszym dojo dużo się działo, a raczej dużo się działo w osobach, które przystępowały do egzaminu na shodan. Zdam? czy nie zdam?, zademonstruję technikę która będzie nie mówiąc doskonała lecz po prostu dobra na tyle żeby zdać egzamin czy też spalę się w czasie egzaminu i nie pokażę nic. Czy może zapomnę nagle technikę. Czy moja praca nie wyda się w oczach sensei beznadziejna, czy będzie dobra żeby nie wstydzić się słów, które napisałem? To tak naprawdę przemawiają emocję, nasze ludzkie osądy. Człowiek staje się sędzią dla samego siebie. Pytanie tylko po co to robi? I tak jak zawsze czas napięć minął egzamin zaliczony, zaczyna się następny etap w naszym życiu, mianowicie dzielenie się tym co się do tej pory nauczyliśmy. Celowo napisałem dzielenie, żeby znowu nie popaść w samozachwyt nad sobą co ja już nie potrafię. Nie oto chodzi. Przede wszystkim kiedy sensei poprosi was o poprowadzenie zajęć to pojawia się ojej!, co teraz będzie?, przecież ja jeszcze nie jestem gotowy! Takie podejście otwiera wam możliwość poprowadzenia dobrego treningu, gdyż z takim nastawieniem najlepiej zrobić trening z takimi elementami nad którymi sami chcielibyście sobie potrenować. Oczywiście łatwo się mówi, każdy pamięta pewnie swoje pierwsze samodzielne prowadzenie treningu. Nie było łatwo, prawda? Jeśli mógłbym doradzić (choć sam nieustannie się uczę) to dla mnie najważniejsze jest chwila obecna, staram się panować nad głosem mówić wyraźnie i głośno (nie krzyczeć), mówić do wszystkich i zarazem do każdego z osobna, każdego traktuję indywidualnie, dzielę się z wiedzą szczerze i każdego chcę nauczyć, trening jest dla każdego włącznie ze mną. Powyższe założenia pozwalają mi skupić się pozytywnych stronach mojego dzielenia się z innymi. Pamiętać należy, że wszystkich się nie zadowoli. Lecz to nie jest naszym celem. Celem jest nauka wartości i techniki szkoły Shisei Ryu. To jest nasz cel. Z chwilą poprowadzenia treningu otwieramy nowy rozdział naszego życia, wpisujemy coś nowego do naszego wędrowania. Na ostatnich zajęciach Ryszard jako pierwszy prowadził zajęcia samodzielnie, wkrótce kolej na następnego sensei Wiktora. Przez ten krok szkoła Shisei Ryu staje się bogatsza gdyż do naszego wspólnego wędrowania dołączyli następni sensei. To od nich w przyszłości będzie zależało czy następni będą poszerzać nasz wspólny krąg zainteresowania.